Worlds: Japonia pierwszy raz w historii w fazie grupowej.

Worlds Play-In, DetonatioN FocusMe, Evi, Steal, Aria, Yutapon, Gaeng
Fot: Lance Skundrich /Riot Games
- Reklama -

Z naszej perspektywy może wydawać się to niewielki sukces, ale DetonatioN FocusMe właśnie na nowo pisze historię swojego regionu.

Jak co roku, faza Play-In jest owocna w ciekawe i niespodziewane zdarzenia. Z jednej strony mamy czwarte miejsca z LPL i LCK i ostatnie seedy LCS i PCS. Z drugiej strony mamy regiony z dzikimi kartami. I to one tak lubią nas zaskakiwać. Ciężko się dziwić, kiedy jest to dla nich jedyna okazja w roku, kiedy mogą zaprezentować się przed tak szeroką publicznością. Gracze wiedzą, że może to być ich szansa, na dostanie się do innej drużyny czy nawet do innego regionu. Ta motywacja, wraz z całą atmosferą mistrzostw i możliwością spotkania się i zagrania meczy z żywymi legendami LoLa sprawia, że niektóre drużyny są w stanie przewyższyć wszystkie oczekiwania i zaskoczyć dosłownie każdego.

Wybuchowe DetonatioN FocusMe

Tegoroczną niespodzianką okazała się być drużyna z regionu LJL. Japończycy nigdy nie odnosili wielkich sukcesów na Worldsach. Jeszcze nigdy, żadna drużyna z kraju kwitnącej wiśni nie przeszła do głównego etapu Worldsów, czyli fazy grupowej. Właśnie dlatego, poczynania DetonatioN FocusMe są tak zaskakujące.

- Reklama -
Zobacz też:   Mid-laner Beyond Gaming został zawieszony za związek z hazardem!

Jeszcze w ubiegłym roku V3 Esports zdobyło jedno zwycięstwo w fazie Play-In i szybko wróciło do domu. Na tegorocznym MSI, DFM również odpadło w pierwszej fazie turnieju, choć już wtedy udało im się pokonać Cloud9. Może właśnie to był ten kęs, który spowodował taki głód zwycięstwa u Japończyków. W końcu apetyt rośnie w miarę jedzenia. 

Teraz DetonatioN FocusMe wygląda jak całkowicie inna drużyna. Można mówić o słabej formie UOL czy BYG, ale nie zmienia to faktu, że w spotkaniu z Galatasaray to DFM miało więcej do powiedzenia. Tak samo w drugim meczu z Cloud9. Wtedy, kiedy zwycięstwo decydowało o bezpiecznym przejściu do kolejnego etapu, to właśnie Japończycy opanowali nerwy i wyszli zwycięsko. A ich radość, kiedy udało im się dokonać tak wielkiego osiągnięcia w historii LJL, przywołała uśmiechy na twarzach wszystkich oglądających. No może wszystkich poza fanami C9.

Jak prezentują się szanse DFM w grupach? Dość słabo. Trafili do grupy ze zwycięzcami LPL (EDward Gaming) i LCS (100 Thieves). Zmierzą się też z finalistami LCK z Fakerem na czele (T1). Jeżeli uda im się wyrwać choć jedną grę, to będzie to dla nich spory sukces. Jednak nie na tym powinniśmy się skupiać.

Zacięta rywalizacja, to ciekawsze Worldsy

Takie sukcesy, które z naszej perspektywy wydają się dość niewielkie sprawiają, że Worldsy są tak interesujące. Zróżnicowanie i nieprzewidywalność to zdecydowane zalety takich wielkich turniejów jak Worlds. Chyba ciężko będzie zapomnieć szok, który przetoczył się po świecie LoLa, kiedy to w 2018 roku okazało się, że żadna koreańska drużyna nie dostanie się do finału. A fakt, że zamiast tego w finale pojawi się Fnatic tylko podgrzewał atmosferę.

Teraz możemy obserwować, jak międzynarodowe turnieje pomagają rozwijać się Wildcard Regions. Japońska drużyna przechodzi do głównego etapu Worldsów, a w maju mieliśmy Australijskie PGG, które przewyższyło wszelkie oczekiwania przechodząc do drugiej fazy turnieju. Jeżeli poziom profesjonalnego League of Legends zaczyna się wyrównywać, to powinniśmy się tylko cieszyć. Taka zawzięta rywalizacja kreuje niesamowite widowisko. Im więcej drużyn jest w stanie walczyć do ostatniej wieży, tym ciekawsze będą te rozgrywki. W końcu co to za przyjemność, oglądać cały turniej, kiedy i tak zna się zwycięzcę.

Gdzie oglądać Worldsy?

Turniej możecie oglądać z w telewizji na kanale Polsat Games, lub online na YouTube. Jeżeli chcecie oglądać w innym języku i przy okazji oglądania dostawać dropy, to możecie to robić przez LoL Esports.

- Reklama -