Mistrzowie świata pierwszego sezonu to dalej mistrzowie świata!

Fot. Riot Games
Fot. Riot Games
- Reklama -

Od kilku lat w internecie poruszany jest temat mistrzostw świata pierwszego sezonu w League of Legends. A te przez wielu ludzi są dyskredytowane.

Worlds Season 1

W czerwcu 2011 roku odbyły się pierwsze mistrzostwa świata w League of Legends. Wzięło w nich udział 8 drużyn, a pula nagród wynosiła prawie 100 tysięcy dolarów. Formatem turnieju były dwie grupy po cztery drużyny i pojedyncze BO1. A potem play-offy z sześcioma drużynami, drabinką przegranych i meczami BO3.

Wszystko zwyciężyło Fnatic, jednak nie bez problemów. Ekipa Susheia, czyli polskiego midlanera zajęła trzecie miejsce w fazie grupowej. Natomiast w fazie pucharowej poszła jak burza i wygrała cztery mecze z rzędu, kolejno 2-1, 2-0, 2-0 i 2-1 w finale na aAa.

- Reklama -

Argument 1: Brak wszystkich regionów

Często wspominanym argumentem w dyskusjach o worldsach 2011 jest to, że nie było na nich kilku teraźniejszych regionów. Korea Południowa, Chiny, Tajwan, Wietnam nie miały swoich reprezentantów. Jednak warto się zastanowić, jak miały mieć, skoro wtedy dopiero powstawały serwery dla tych regionów. To jak najbardziej normalne, że na starcie dyscyplin nie wszystkie kraje w nie grają. Na początku skoki narciarskie też były rozgrywane tylko w Norwegii, a tenis stołowy był sportem europejskim i dopiero później dotarł do Chin.

Argument 2: Piwnica Phreaka

Drugim argumentem podawany przy obniżaniu wagi mistrzostw świata sezonu pierwszego jest to, że były rozgrywane w małej salce, zwanej potocznie piwnicą Phreaka. Do tego wspomina się o znacznie mniejszej puli nagród, gdyż wynosiła ona 100 tysięcy dolarów.

Spójrzmy na to z tej strony, że aktualnie przez pandemię LEC nie jest grane nawet w małej salce, a z domów. Czy to oznacza, że nie powinno się liczyć ich do prawdziwej historii profesjonalnego League of Legends? Uważam, że nie, po prostu różne są warunki, a nagrody pieniężne też nie powinny oznaczać wagi turnieju. Dla przypomnienia wspomnę, że EU Masters od lat ma tę samą pulę pieniężną, czyli 150 tysięcy dolarów, a nie jest to wielka kwota, jak na to, że gra cała Europa.

Argument 3: Niższy poziom

Z pewnością na worldsach 2011 był dużo niższy poziom niż na kolejnych eventach. Jednak używanie tego argumentu jest swoistym błędem logicznym. Czy po dwóch latach od wymyślenia motoryzacji ludzie już jeździli Lamborginhi? Nie, nie jest to możliwe, rozwój technologii trwa dużo dłużej. A podobnie jest z rozwojem sportowym. W każdej dyscyplinie poziom się zwiększa i jest to nomalne.

Czy Adam Małysz z formą z 2001 roku mógłby zwyciężać teraz? Z pewnością nie, ale czy serio ktoś myśli, że nie dopasowałby się do świata teraźniejszego? Wtedy wystarczały mu takie umiejętności, jakie miał, aczkolwiek to nie oznacza, że jakby urodził się 10 lat później, to nagle byłby nikim. Tak samo z League of Legends, gra się cały czas rozwija, ale zawodnicy potrafią się do tego przystosowywać. Patche wychodzą co dwa tygodnie, a myślę, że bez sensu byłoby dyskredytowanie wszystkich osiągnięć graczy co 14 dni.

Podsumowując Worldsy 2011 był dopiero początkiem pięknej dyscypliny esportowej. Oczywiście było w nich wiele amatorki, ale gdyby nie one, to nie wiadomo jak potoczyłaby się dalej profesjonalna scena League of Legends. Z pewnością zawodnikom z tamtych lat należy oddać to, co ich. Są pełnoprawnymi mistrzami świata, gdyż byli najlepsi na świecie.

- Reklama -