Turnieje CS:GO – błąd systemu?

csgo mdl
Fot. Mountain Dew League
- Reklama -

Okres natężenia turniejów offline minął, a razem z nim powróciły poczciwe ligi typu MDL oraz większą popularnością mogą cieszyć się transmitowane kwalifikacje do turniejów.

Gracze któryś raz z rzędu narzekają na fakt, że muszą wybierać między jednymi kwalifikacjami, a drugimi. Między jednym turniejem, a kolejnym meczem w lidze.

Esport się normalizuje, idzie do przodu, ciągle słyszymy o coraz większych liczbach, nowych inwestycjach, ogromnym potencjale, a ten fundamentalny problem, który istniał od zawsze nadal nie został rozwiązany.

- Reklama -

Trafiłem ostatnio na wywiad z Veggim, gdzie zaznaczał kwestię porównania sceny lola z csową. Użył tam stwierdzenia, że CS jest kilka lat za Ligą.

Tutaj wraca temat franczyzy jak bumerang.

Czy taki system, jaki proponuje Riot, sprawdziłby się w grze od Valve?

Jak miałoby to wyglądać? Jedna liga na 16 drużyn dla każdego regionu, 2 “splity” i finały. Do tego standardowo eventy jak Mistrzostwa Świata. Dostać się do ligi można przechodząc kwalifikacje oraz pokonując w meczu drużynę spadkową. Taka opcja dwa razy do roku.

Co z resztą czasu dla drużyny, która nie dostała się do ligi regionalnej? Grind? Zmiany personalne? Rozpad?

Obecny system wspiera powstawanie nowych drużyn dużą ilością turniejów. Właśnie dlatego w Europie jesteśmy w stanie wymienić 5 drużyn z lola, które mają szansę wygrać coś w świecie, a w csie oprócz topki, na majora dostaje się CR4ZY, które znikąd, konsekwentnie trenując i grając turnieje mniejsze rangą, przetarli się.

W lolu czegoś takiego nie ma, bo jeden mecz potrafi zdefiniować przyszłe miesiące drużyny i zweryfikować zasadność godzin pracy przed nim. Zawsze są dwie strony medalu.

- Reklama -