Jankos ponownie królem LEC!

lol lec g2
Fot. Michal Konkol / Riot Games
- Reklama -

Wczoraj mogliśmy oglądać finał LEC, wiele osób myślało, że Fnatic będzie w stanie powalczyć z G2 i ponownie sięgnąć po puchar i zabrać go sprzed nosa obrońcom tytułu, którzy ostatnio nie wyglądali zbyt dobrze.

Zacznijmy od tego, że mecze G2 z Fnatic rządzą się innymi prawami i kiedy tylko dochodzi do takich spotkań, możemy zobaczyć kawał dobrej Ligi Legend, jak nie wątpliwie było wczoraj. Drużyna Jankosa, która miała ostatnio nie najlepszą formę i można byłoby powiedzieć lekkie problemy, nagle w samym finale wygrywają w najważniejszym meczu wiosennego splitu 3-0. Jak to wszystko przebiegało i jak G2 po raz trzeci zdobyło tytuł królów Europy? Zapraszam na podsumowanie wczorajszej serii!

Pierwszy mecz trwał niecałe 28 minut. Spotkanie zacząło się od kilku nieudanych zagrań Fnatic, na które świetnie reagowało G2, nie pozwalając rozpędzić się kompozycji ekipy Rekklesa we wczesnej fazie rozgrywki. Dzięki świetnym odpowiedziom to właśnie oni zaczęli rozwijać się szybciej, a z o wiele lepszą kompozycją w późniejszych fazach gry dla G2 był to idealny start. Następnie mogliśmy zobaczyć jeszcze kilka ciekawych walk drużynowych, których drużyna Jankosa nie miała większych problemów z wygrywaniem i po 27 minucie spotkania zakończyli pierwszą mapę.

- Reklama -

W drugiej mapie mogliśmy zobaczyć bardzo podobny wybór postaci i mało zmian po dwóch stronach, pewnie przez to, że zawodnicy nie sądzili, że była to wina draftu, ale słabego wykonania. Nie wiem, czy możemy zaliczać to jednak do dobrych decyzji Fnatic. Mapa ta trwała jeszcze krócej niż poprzednia i wyglądała podobnie jak poprzednia, G2 wygrywało każdą walkę drużynową i kiedy zabrali oni barona zabijąc przy tym praktycznie całą drużynę przeciwną, zakończyli rozgrywkę w 24 minuty. Kolejna mapa, gdzie zobaczyliśmy dominację G2 nad Fnatic, które miało bardzo mało do powiedzenia.

Trzecia mapa była już bardziej wyrównana, Fnatic znajdowało sobie świetne walki w początkowej fazie rozgrywki, głównie dzięki sławnemu jeszcze za czasów gry w MAD Lions Azirowi Nemesisa. Mimo takiego dobrego startu niektórzy zawodnicy Fnatic bardzo nie chcieli wygrać tego meczu. Bwipo grał tragicznie, ginąc dwa razy w samodzielnym pojedynku na Ornna Wundera, a później kończąc grę ze statystykami 0/7/4. Hylissang też nie był podporą swojej drużyny i miał kilka beznadziejnych akcji.

G2 zaczęło powoli wyłapywać swoich rywali, a następnie zapewniając sobie przewagę, zaczęli wygrywać większe walki drużynowe. Znów podobnie w poprzednich meczach tutaj wywiązała się walka na Baronie w 28 minucie, gdzie G2 zabiło czterech graczy drużyny przeciwnej, nie tracąc nikogo w swojej drużynie. Z tym baronem nie udało im się skończyć, jednak przy następnym oblężeniu nie mieli większego problemu, by zniszczyć swoich rywali i zdobyć po raz trzeci z rzędu puchar LEC!

Trzeba z pewnością pochwalić G2, bo w ostatnich tygodniach można było powiedzieć, że ich gra jednak jeszcze zostawiała trochę do życzenia. Wczoraj oglądając zakończenie spotkania, byłem bardzo zadowolony z obecnego poziomu gry tej drużyny. Caps znów gra jak Caps, a nie jak Craps. Perkz jedynego uzdolnionym graczem środkowej alejki, który mam wrażenie może zgrać wszystkim. Nie mogę doczekać się już MSI i pojedynku z C9, do którego mamy nadzieję, dojdzie! Brawo Jankos, brawo całe G2 i liczę na kolejne zwycięstwo na między narodowym turnieju. A co do Fnatic, to myślę, że wrócą jeszcze silniejsi i trochę ich szkoda, jednak G2 było znacząco lepszą drużyną wczoraj.

- Reklama -