Ponad MILION widzów i trzy zawały serca w finale VCT!

valorant vtc final puchar
Fot. Riot Games
- Reklama -

Trzeba przyznać Riot Games potrafi robić show, jak mało kto. A zawodnicy w finale VCT Masters Reykjavik wykorzystali potencjał tej gry w 100 procentach.

Mieliśmy milion widzów, trzy zawały serca dla kibiców z Europy i zwyciężające Sentinels. Chapeau bas.

Znamy nowego króla Valoranta!

Gdy Riot Games rok temu wypuszczało Valoranta niewiele osób wierzyło, że będzie to gra, która jest w stanie zrobić furorę i zagrozić CS:GO. Tym czasem w dwanaście miesięcy twórcy najpopularniejszej gry esportowej (League of Legends) zbudowali podwaliny pod coś wręcz świetnego. Dynamika strzelanki Riotu jest duża, a zawodnicy mają ogromne wręcz pole do zapewnienia wielu emocji. W Ameryce gra robi furorę, w Azji dopiero co scena się budzi, ale widać już zalążki tego, co się dzieje zza oceanem. Szczególnie po dobrym występie NUTURN Gaming podczas VCT Masters. Jeżeli Europa nie chce zostać w tyle, to musi się wziąć w garść.

- Reklama -

Emocje na lanie są zupełnie inne i było to widać także teraz, ale gracze zapewnili nam świetne widowisko. W finale Valorant Champions Tour Reykjavik zobaczyliśmy graczy fnatic i Sentinels. Ci drudzy byli mocnymi faworytami, co pokazali też na serwerze. Obie ekipy świetnych emocji dostarczały nam już od pierwszych minut. Na Splicie byliśmy świadkami dogrywki, którą wygrał zespół TenZa 14:12. Sam Kanadyjczyk zagrał świetnie Raze, ale to zombs na Astrze wykręcił najlepszy rating i trafiał kluczowe eliminacje.

Trzy zawały w trzy godziny

Kibice z Europy przeżyli już jeden zawał, ale nie wiedzieli, że przed nimi kolejne dwa. Na Bindzie spotkanie było jeszcze bardziej zacięte, ale ostatecznie to znowu Sentinels było górą. Tym razem 16:14, a przecież niewiele brakowało, żeby FNC zamknęło to już w regulaminowych 24 rundach. Rundy na tych mapach były wygrywane przez obie ekipy ledwo co, a gdy sądziłem, że chociaż na trzeciej mapie będzie chwila spokoju, to ekipa TenZa oraz fnatic pokazało, iż nie mogę na to liczyć.

Znowu mistrzowie Ameryki byli górą, ale tym razem wygrali 13:11, pomimo tego, że fnatic próbowało zrobić świetny comeback i z wyniku 3:9 doprowadziło do 11:13. Europejscy zawodnicy zapewne są teraz zdołowani, bowiem każdą z tych map mieli na wyciągnięcie ręki, ale nie mają się czego wstydzić. Przede wszystkim pokazali, że nawet Sentinels może krwawić, postawili graczom z Ameryki trudne warunki w dwóch spotkaniach, a do tego nawet jeżeli wynik na to nie wskazuje, to w finale zagrali świetne spotkania. Po prostu amerykańsko-kanadyjska drużyna była lepsza.

Ponad milion widzów oglądających finał

Trzy zawały serca, ponad milion widzów oglądających ten finał w peaku i świetna historia pisząca się w tle. Mowa tutaj o TenZie i ShahZaMie. Obaj zawodnicy wcześniej grali w CS-a. Trzeba uczciwie przyznać, że w strzelance Valve nie byli w czołówce, chociaż Amerykanin wygrał kilka ważnych turniejów z Complexity, a Kanadyjczyk reprezentował Cloud9. Scena zza oceanem w Counter Strike’a nie istnieje, więc przenieśli się na Valoranta. Chcieli zostać nowymi legendami gry, która ma ogromny potencjał i teraz piszą niesamowitą historię. Są absolutnie topowymi graczami, a ich akcje ogląda się z wielką przyjemnością.

Historia, która piszę się na naszych oczach

No i nie da się ich zatrzymać. Przed nimi kolejne turnieje, prawdopodobnie jeszcze bardziej emocjonujące i jest szansa na to, że z Polskim akcentem. Tym czasem Sentinels może świętować zgarnięcie 200 000 dolarów i 400 VCT punktów, które znacznie przybliżają ich do wyjazdu na mistrzostwa świata.

- Reklama -