
Już w poniedziałek, 24.05.2021, startuje VCT, który potrwa przez cały tydzień, a podczas turnieju łącznie zobaczymy dziesięć zespołów, w tym dwa z Europy.
Czy reprezentanci Starego Kontynentu są w stanie pokonać resztę przeciwników? A może Sentinels na ten moment jest poza zasięgiem reszty drużyn? Dlaczego Japonia jest postrzegana jako stosunkowo słaby region, a kto jest największym nieobecnym?
VCT Masters – jak działa system?
Na początek kilka zdań słowem wstępu dotyczącego tego, jak wygląda system turniejowy. Z regionów takich jak m.in. Europa, Ameryka, Japonia, czy Korea najlepsze zespoły mogły uzyskać awans do Valorant Champions Tour Masters Reykjavik. Wystarczyło wywalczyć miejsce poprzez otwarte kwalifikacje, a następnie podczas regionalnych VCT Masters. W efekcie na turnieju zobaczymy chociażby graczy Team Liquid, fnatic, Sentinels, czy Version1. Nie zabraknie także NUTURN Gaming, które może zostać czarnym koniem.
Organizatorzy nie zdecydowali się na klasyczny podział na grupy. Od razu rozstawili zespoły w drabince – mistrzów regionalnych w drugim etapie, a resztę w pierwszym. Tam już fnatic zagrało z KRU Esports (2:0 dla FNC), a Version1 powalczy z Crazy Raccoon. Zwycięzcy dostaną się do kolejnego etapu, a przegrani spadną do dolnej części drabinki – i tak aż do wielkiego finału. Porażka w loser bracket oznacza wyeliminowanie z turnieju. Zespoły w Reykjaviku walczą nie tylko o chwałę i pieniądze, ale także o punkty potrzebne do kwalifikacji na mistrzostwa świata.
VCT Masters – Europa i Ameryka to giganci ze stali?
Czy będzie przesadzenie w tym, że nazwiemy zespoły z Europy i Ameryki gigantami ze stali? Teoretycznie mogłoby się tak wydawać, bowiem nie widzieliśmy jeszcze, jak spisują ekipy z tych regionów na tle rywali. Jednak przyznajmy sobie szczerze. Porównując grę tych drużyn na tle innych kontynentów widać ogromną przepaść w samym stylu, taktyce i umiejętnościach strzeleckich. Samo rozumienie postaci jest także na wyższym poziomie – dueliści w rękach Derke i Domy są świetnie wykorzystywani, a to tylko fnatic.
Wystarczy spojrzeć także jak gra Team Liquid. Tej drużynie chciałbym poświęcić zresztą osobny akapit. Obecnie prawdopodobnie najlepszy zespół z Europy, który w finale regionalnych VCT Masters ograł fnatic 3:2, finały na Islandii rozpocznie od drugiego etapu górnej części drabinki. Liquid ma przede wszystkim świetny plan na grę, który realizuje od pierwszych rund i potrafi przekuć swoje mocne strony w zwycięstwa. Jeżeli mecz nie układa się po ich myśli, to najzwyczajniej w świecie zmieniają pomysł na to, jak grać. Widać też, że cały czas kombinują nad kompozycjami, chociaż jedna rzecz się nie zmienia. Reyna w rękach Screama sieje prawdziwe spustoszenie i czaruje nią niemal tak samo, jak za swoich czasów robił to Ronaldinho. To postać, która potrafi bardzo dużo, a belgijski strzelec wykorzystuje jej potencjał w 100 procentach.
Wypada też kilka słów powiedzieć o Sentinels. TenZ i ekipa to jedni z dwóch faworytów do wygrania VCT Masters Reykjavik. Najlepszy zespół z Ameryki nie miał sobie równych na swoim kontynencie, a teraz przyleciał do Islandii, żeby potwierdzić swoją dominacje. Czy ktoś jest w stanie rzucić im rękawice? O tym przekonamy się dopiero za kilka dni, jednak już teraz widać w komentarzach ekspertów i kibiców przeświadczenie, że możemy mówić o potencjalnie najlepszej drużynie na świecie. Niewiele słabych punktów, a do tego duże doświadczenie ShahZaMa i TenZa. Co więcej, Kanadyjczyk z Jett w rękach również potrafi tworzyć cuda i miejmy nadzieje, że przyjdzie nam obserwować spotkanie Jett Tenza vs. Reyna Screama.
Japonia, Brazylia, LATAM – co z resztą stawki?
Ktoś mógłby się pewnie zapytać, a co z resztą stawki? Zawodnicy Sentinels i Team Liquid to jedno, do tego mamy jeszcze Version1 i fnatic jako drugie ekipy z Ameryki oraz Europy. Stawkę uzupełniają m.in. zespoły z Korei, Brazylii, LATAM i Japonii. W tym gronie trudno tak naprawdę szukać potencjalnych drużyn, a co najwyżej może znajdziemy jakiegoś czarnego konia. Jeżeli miałbym wskazać na zespół, który nim zostanie, to prędzej celowałbym w koreańskie NUTURN Gaming. Te w końcu w finale Korea Stage 2 Challengers pokonało dobrze zapowiadające się DAMWON Gaming. I to aż 3:0. Ekipy z Brazylii, czy regionu LATAM nie przekonały mnie podczas regionalnych zmagań. Co zresztą potwierdziło już KRU Esports, które na tle fnatic wyglądało jak dzieci we mgle.
Największy nieobecny turnieju?
No dobrze, znamy potencjalnych faworytów, czarnego konia, ale wypada też kilka zdań napisać o prawdopodobnie największym nieobecnym, czyli G2 Esports. Poprzedni rok bezsprzecznie należał do PaTiTka i spółki, ale w tym zespół nie popisał się ani trochę. Tragiczna gra w kwalifikacjach do VCT Masters sprawiła, że w Islandii nie zobaczymy zawodników Ocelota. Zespół przechodzi teraz gruntowne zmiany, ale gdy ogłaszano to, jak będzie wyglądał cykl, to G2 było wręcz murowanym faworytem do awansu i wylotu do Reykjaviku. Dlatego uważam, że to największy nieobecny na turnieju.