Ubiegły weekend wyłonił zwycięzcę marcowego Masters Tour!

hs masters la
Fot. PlayHearthstone
- Reklama -

Wczoraj zakończył się Masters Tour Bali… Los Angeles… Online w Hearthstone!

O wynikach polaków już was informowaliśmy, ale prezentujemy je raz jeszcze:
39. SieraN (TeamPVP)
159. Xeno (ex-AGO)
218. A83650 (ex-Team Genji)
332. JWrobel (-)

Po fazie swiss przyszła pora na TOP8, która była moim skromnym zdaniem najlepiej obstawiona ze wszystkich topek od wprowadzenia cyklu Masters Tour. Znaleźli się w niej Lioon (mistrzyni Grandmasters Global Finals z Blizzconu, więc formalnie aktualna mistrzyni świata), Nailguldan, Casie, Thijs (gracze kontynentalnych Lig Grandmasters) oraz xBlyzes, mistrz Masters Tour Arlington sprzed dwóch miesięcy.

- Reklama -

Do sporego zaskoczenia doszło już w pierwszym ćwierćfinale. Dała o sobie znać klątwa ciążąca na graczach kończących swiss bez porażki – jedyny niepokonany w poprzedniej fazie Nailguidan przegrał 1-3 z nieznanym szerzej Chińczykiem, TNCAnswer. Warto wspomnieć w tym miejscu, że faworyta z Argentyny ewidentnie zjadła presja, zmissował on bowiem w spektakularny sposób lethal!

Szalenie ciekawy był drugi ćwierćfinał. W Niemiecko-Chińskim pojedynku Casiego z Liooon byliśmy świadkami rewanżu za porażkę tego pierwszego w półfinale Grandmasters Global Finals. Tym razem to doświadczony mistrz Europejskiego Grandmastersa okazał się lepszy – zwyciężył wynikiem 3-1. Mistrzyni świata nie pomogły nawet naprawdę korzystne rozstrzygnięcia efektów losowych i drobne potknięcia decyzyjne Casiego – świetne zarządzanie zasobami dało Niemcowi wygraną.

W kolejnych dwóch meczach ćwierćfinałowych spore problemy spotkały obu faworytów. Thijs (Holandia) uległ 3-1 z Bankyugiemu (Tajlandia) a xBlyzes (Francja) pokonał, ale po bardzo zacięty pojedynku NoHandsGamera (USA), wynikiem 3-2.

W pierwszym półfinale swój zwycięski rajd po faworytach turnieju kontynuował TNCAnswer. Mając w swoim lineupie bardzo ryzykownego OTK Shilwallah Paladina, w dodatku bardzo niestandardowo złożonego, sensacyjnie zameldował się finale, oddając Casiemu tylko jedną grę.

Drugi półfinał był błyskawiczny – mistrz sprzed niecałych dwóch miesięcy nie dał najmniejszych szans Tajlandczykowi, pokonując przeciwnika 3-0. Naprawdę robi wrażenie to, jak xBlyzes czytał w tym meczu grę i planował zagrania na kilka tur do przodu. Szczególnie imponujące było zwycięstwo w grze trzeciej, gdzie dzięki odrobinie szczęścia oraz właśnie postawieniu wszystkiego na realizację jednego planu Francuz zbudował w 6 turze stół o wartości atak/życie 32/32.

Faworyt finału był zdecydowany i był nim oczywiście xBlyzes. Tym większe było zaskoczenie, gdy po szybkich dwóch pierwszych grach na prowadzenie wyszedł jego oponent. Wiele wskazywało na to, że Blyzesowi nie uda się powtórzyć niedawnego sukcesu i TNCAnswer sięgnie po tytuł. Było to o tyle prawdopodobne, że Chińczykowi został do przepchnięcia jego nieprzewidywalny OTK Paladin. Sytuacja jednak odwróciła się diametralnie – Blyzes agresywną grą wygrał kolejne dwa pojedynki, doprowadzając do remisu. Decydujące o mistrzostwie było starcie Paladyna z Highlander Magiem. Pierwsze rundy pełne drawu u TNC’a i brak wczesnej agresji ze strony faworyta sprawiły, że większość oglądających już widziała puchar w rękach Azjaty. W tym momencie dała o sobie znać umiejętność Blazesa do podejmowania świetnych, długofalowych decyzji – używając klasowego Malygosa dobrał on ulepszonego fireballa, zadającego 8 punktów obrażeń, co w połączeniu ze znajdującym się już na ręce Zephyrem, mogącym dać na lethal zwykłego fireballa, dawało potencjał na burst 14 obrażeń w jednej turze, o czym przeciwnik nie mógł wiedzieć. Cała dalsza gra była prowadzona w taki sposób, aby doprowadzić właśnie do sytuacji, w której te dwie karty dadzą lethal. Zagrana została m.in. bardzo szybka Alextrasza w 8 turze. Mimo to Chińczyk nie dawał za wygraną i skutecznie się wybronił. W kluczowym momencie Blyzes po raz kolejny popisał się karcianym geniuszem – ustawił on życie rywala na dokładnie 14 hp, po czym zagrał kartę bohaterką Reno, która usunęła jego własne jednostki, tym samym uniemożliwiając przeciwnikowi uleczenie się z pomocą Shirwalli, co de facto kończyłoby grę. Jedynym wyjściem dla TNC’a było przedwczesne odpalenie comba, co dawałoby mu 1/4 szans na zwycięstwo. Nie wiedząc jednak o potencjalnym burście na ręce Blyzesa nie zdecydował się na to zagranie, dając Francuzowi zwycięstwo.

Po raz pierwszy od wprowadzenia cyklu Masters Tour dwa turnieje z rzędu zostały wygrane przez tę samą osobę. xBlyzes jest w tym momencie niezaprzeczalnie najlepszym graczem świata i zapewnił sobie możliwość gry w kolejnym sezonie Europejskiej Ligi Mistrzów, jaką jest kontynentalny Grandmasters.

- Reklama -