Kręta przygoda Kikisa w esportowym świecie League of Legends!

Fot. Riot Games
Fot. Riot Games
- Reklama -

Ruch sinusoidalny jest chyba tym ulubionym w asortymencie Kikisa. Spoglądając na jego pozycje na profesjonalnej scenie League Of Legends, ta funkcja rzuca się od razu w oczy.

Podróż po mapie

Od górnej alei, przez las, aż po epizody na środku w barwach KMT, czy GF-gaming. Można powiedzieć, że brakuje tylko obecności na bocie, ale z pewnością Mateusz próbował takich picków jak Quinn, czy Soraka na topie, gdy akurat wpisywały się one w mete. Gdy wydawało się, że to ten moment, że to ta pozycja, przychodziły problemy, zmiany i karuzele trzeba było rozkręcać od początku. Stabilna gra w UOL, przejście do G2, oraz długa dominacja w Europie z Mateuszem na górnej Alei. W górę. Przegrana rywalizacja z Expectem oraz prawie roczna tułaczka między Fnatic, a ich akademią. Do tego słaby epizod w Mysterious Monkeys oraz powrót do Polski. W dół.

Illuminar Gaming jako trampolina

Powrót do rodzimych rozgrywek nie był łatwy dla Kikisa. Z Szatą Maga nie był w stanie wywalczyć nic konkretnego, więc postanowił podjąć współpracę z polskim oczkiem, czyli Illuminar Gaming. Różnica jednak była diametralna, bo po ponad dwóch latach miał wrócić do lasu. Zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę. Wraz z IHG udało się totalnie zawojować większość rozgrywek. PLE, Mistrzostwa Polski, obydwa te eventy Illuminar zakończyło ze złotem, a pierwsze EU Masters ze srebrem. Dało to niesamowitą świeżość Mateuszowi, a dobre gry, otworzyły mu po niedługim czasie furtkę do najwyższej klasy rozgrywkowej w Europie, czyli LEC. Zwykle bywa tak, że powrót do Polski raczej na stałe definiuje tendencję zniżkową w karierze gracza. Zwłaszcza w Ekstraklasie, czy właśnie w polskim Esporcie. Tutaj jednak było zupełnie inaczej.

- Reklama -

Na ratunek Vitality

Gillius tak ma, że lubi być wymieniany przez Kikisa (2014 – SK Prime; 2015 – UOL; 2015 – G2; 2018 – Vitality). Z tego właśnie względu z ogromną falą entuzjazmu spotkała się informacja, jakoby ten proceder miał się powtórzyć. Obecność Kikisa znów okazała się zbawienna. Zajmujące środek tabeli Vitality, zaczęło na potęgę wygrywać spotkanie za spotkaniem. Agresywny styl nowego leśnika idealnie wpisał się w filozofie gry drużyny, co poskutkowało wywindowaniem Vitality pod koniec sezonu aż na drugą pozycję. Swoją dobrą dyspozycję potwierdzili w playoffach, gdzie w dość jednostronnym pojedynku (oprócz jednej mapy), pokonali Misfits, dzięki czemu awansowali na Worldsy.

Jaccuzi zabija sobie koronke na midzie, ogólnie czilera

Jak wczoraj pamiętam spotkania w tej arcytrudnej dla Vitality grupie. O ile ostateczny wynik 3:3 nie dawał im promocji do dalszej fazy rozgrywek, to Kikis, jak i całe Vitality w każdym z meczów pokazali pazur i niesamowitą agresję, znaną od tych bardziej wild cardowych drużyn, dla których każde spotkanie na tak dużej imprezie to szansa na pokazanie się. Co ciekawe, największa potęga tej grupy i nadzieja Korei, zawiodła na całej linii, kończąc grupę z wynikiem 1:5. Vitality zwyciężyło z nimi dwukrotnie, jednak dołożona do tego wygrana w meczu otwarcia nad RNG, nie wystarczyła przez bilans 0:2 przeciw C9.

Dobry występ na Worldsach początkiem stabilizacji?

Otóż nie. Z braku szczęścia oraz przez konflikty z Atillą, Kikis zmuszony był łapać się ostatnich możliwych opcji. Wybór padł na Rogue, które swoim początkowym składem.. cóż, nie powalało. Profit, który nigdy tak naprawdę nie wyszedł ze swojej strefy komfortu, na midzie Sencux, który formą gonił się ze swoim toplanerem, a jako strzelec występował HeaQ. Cały skład dopełniał Wadid, który jako jedyny (wraz z Kikisem), miał za sobą dobry sezon. Skończyło się.. jak powinno się skończyć. Kikis nie dograł do końca sezonu, a Rogue zakończyło rozgrywki na ostatnim miejscu z wynikiem 2:16. Wkrótce włodarze poczynili kolejne zmiany, wprowadzając cały skład akademii ich zespołu, grającej w Ultralidze.

IHG raz, IHG dwa?

Cóż, niestety w odróżnieniu od poprzedniej próby, ten sezon w wykonaniu tak Mateusza, jak i całego Illuminar, nie był zbytnio udany. Kikis niestety utrzymywał formę sprzed przerwy po LEC, która po prostu nie wystarczała, by mieć realnie większy impact na grę, jakiego się po nim spodziewano. Sezon zakończyli mimo wszystko na czwartym miejscu, lecz dla gracza tego pokroju, było to zwyczajnie za mało.

Powrót bez historii

Można by powiedzieć.. szybko poszło. Kolejna zmiana roli Kikisa i kolejna, teraz już szybsza wtopa. Rozgrywki nie zaczęły się jeszcze na dobre, a MCES po czterech meczach rezygnuje z jego usług. Trudno się dziwić. Drużyna, która miała bić się o wyższe cele, rozpoczyna sezon z wynikiem 0:4, mimo długich przygotowań.

Zobacz też:   Omówienie Ligi Francuskiej czyli LFL

Test ambicji

Jedyne co możemy zrobić, to współczuć. Faktem jest, że bywało sporo głosów na temat samej mentalności, czy współpracy z Polakiem. Mimo wszystko nie można mu odmówić waleczności. Raz po raz próbował szukać swojego kąta i odpowiedniej roli. Z lepszymi oraz gorszymi skutkami. Więcej czasu w swojej karierze spędził w lesie. Tam też mimo wszystko zdobywał najwięcej. 24-latek nie zarzuca myszki na kołek. Czas na przysłowiowy reset i poustawianie sobie wszystkiego w głowie. Sam gracz sądzę, że dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Zapowiedział przerwę, podczas której skupi się na kolejce rankingowej.

- Reklama -