Worlds: Sądny dzień dla Fnatic

Fot. Riot Games
- Reklama -

Koszmarna pierwsza połowa fazy grupowej i potrzeba oglądania się na innych podczas dzisiejszych meczów – nie tak miały wyglądać Worlds’y dla Pomarańczowych.

Nie prosiliśmy o wiele

Fnatic podchodząc do tegorocznych zawodów miał przed sobą niełatwe zadanie. Dla ekipy, która przyzwyczaiła nas do wychodzenia z grupy na Mistrzostwach Świata, tacy rywale jak HLE, RNG czy PSG nie powinni stanowić przeszkody do zagrania w kolejnej fazie turnieju. Nikt też nie oczekiwał wyniku 6-0, gdyż dobrze wiemy jak silną drużyną jest Royal Never Give Up (obecnie 3-0). Nie mniej jednak pozostałe cztery mecze na Hanwha Life Esports i PSG Talon, miały bardziej przygotować zespół pod fazę play-off, a nie uniemożliwić wyjście z grupy.

Zobacz też:   Worldsy 2021: skarb kibica League of Legends. Wszystko, co musisz znać!

Zaczęło się źle, a potem… było gorzej

Życie jak zwykle dało nam całkiem inny scenariusz od zakładanego. Pierwszym niespodziewanym problemem okazała się nagła potrzeba zmiany strzelca. Beam, który zastąpił Upseta, przygotowywał się do Worldsów razem z zespołem, ale zastępstwa na ostatnią chwilę rzadko kończą się sukcesami. Tym razem było podobnie. Porażka w pierwszym meczu na HLE mogła sugerować, że to nie będą łatwe zawody. Ale nikt nie przypuszczał, że Pomarańczowi zakończą pierwszą rundę gier na Worlds 2021 od wyniku 0-3! Przegrane kolejno na RNG i PSG powoli przekreślają szansę wyjścia z grupy nawet z drugiego miejsca.

- Reklama -

Gorzej, ale jeszcze nie beznadziejnie

Fnatic to drużyna, która jak żadna inna potrafiła podnosić się po tragicznych pierwszych rundach. Na myśl przychodzą przede wszystkim dwa wspomnienia. Pierwsze to Worlds 2017 i wielki powrót od wyniku 0-4, aż do wyjścia z grupy. Niezapomniany miracle run doczekał się nawet swojego filmiku, na którym Rekkles opowiada jak krok po kroku udało się osiągnąć ten cel.

Drugim wspomnieniem są Worlds 2019 i niesamowita walka o wyjście, ze śmiertelnie trudnej grupy. SK Telecom T1 i Royal Never Give Up to drużyny, które były stawiane w roli murowanych faworytów do awansu. Fnatic zaczynając od porażek na oba te zespoły wiedziało, że tylko trzy zwycięstwa w fazie rewanżów dadzą upragnione wyjście z grupy. AND GUESS WHAT – to się stało, to się udało i kolejna przepiękna historia napisała się na naszych oczach!

Problemem pozostaje fakt, że tamte wydarzenia z dzisiejszym Fnatic łączy niewiele. Nie ma już Rekklesa, nie ma Cupsa czy Broxaha. Są jednak Bwipo i Hyli, którzy w tym najtrudniejszym momencie, muszą wykazać się swoim doświadczeniem i pociągnąć drużynę ku kolejnej, wielkiej przygodzie. Nie będzie łatwo, ale dwa i cztery lata temu też nie było. Fnatic, pokażcie na co Was stać!

- Reklama -